August Rush czyli o poszukiwaniu domu…

Są filmy, które z zapartym tchem ogląda się od początku do końca z wiarą, że pomimo beznadziejnej sytuacji głównego bohatera wszystko znajdzie swoje szczęśliwe rozwiązanie. I chociaż w życiu trudne sytuacje zwykle nie kończą się happy endem, to i tak warto takie filmy oglądać. Film, podobnie jak muzyka, literatura czy taniec, ma właściwości naturalnego leku– maksymalna skuteczność przy minimalnym ryzyku zastosowania. Dostarcza nam pozytywnych uczuć, relaksuje, rozluźnia, aktywizuje do wspólnego spędzania czasu. I takie właśnie aktywne i przyjemne wrześniowe popołudnie spędziliśmy w towarzystwie cudownego dziecka Evana. Niezwykle utalentowany chłopiec, dla którego muzyka jest całym jego życiem, udowadnia, że pomimo wielu przeciwności losu zawsze trzeba wierzyć. Jego głęboka tęsknota za domem i rodzicami, poczuciem bezpieczeństwa i niezachwiana wiara, że ktoś gdzieś na niego czeka, daje nadzieję… nadzieję, że nawet z najgorszej sytuacji jest wyjście…wszystko zależy od nas…